Telefon co chwilę podskakiwał od powtarzających się wibracji. Chwyciłam go jedną ręką, nieudolnie próbując narysować kciukiem symbol odblokowujący ekran. Przetarłam zmęczone oczy szorstką dłonią. Na ekran wylał się potok wiadomości z czatu. Próbując się skoncentrować zaczęłam przewijać dialog, szukając jego początku. Czytałam zdania wyrywkowo, gubiąc ich kolejność. Nad morze… Trzeba zarezerwować… Babski wyjazd na weekend… W czerwcu… Musimy coś zaplanować… na coś się zdecydować…

Przeszywający ból przeszedł mi przez głowę i kark. Zmrużyłam oczy, jakby to miało uspokoić galopujące myśli. W czerwcu? To w sumie za dwa miesiące, więc dlaczego poczułam jakby ktoś zadał mi pytanie w stylu – Gdzie widzisz siebie za 10 lat? Dlaczego planowanie stało się nagle tak trudne?

Po roku 2020 ja już nic nie planuję… Po co planować, jak i tak okazuje się, że życie weryfikuje nasze plany i nic z tego nie wychodzi… Planowanie w dzisiejszych czasach jest bez sensu… – takie stwierdzenia niestety nasuwają się nam coraz częściej.

Wszystko wskazuje na to, że nadszedł koniec czasów, jakie wszyscy znamy. Jeden mały, niby niewinny wirus spowodował, że nasze spokojne i beztroskie życie zawaliło się z dnia na dzień. Zamknęliśmy szkoły, sklepy, granice. Ludzie nie mogą się spotykać ze sobą, normalnie pracować, nie mogą robić zakupów, jeździć, latać, podróżować. Świat dał nam żółtą kartkę i będziemy musieli już na zawsze wiele zmienić.

Wierzę, że mimo wszystko i pomimo pandemii, planować jednak warto. Dlaczego? Bo planowanie to nierozerwalny element naszego życia i nawet w trudnych oraz nieprzewidywalnych czasach może dawać nam namiastkę poczucia bezpieczeństwa i stabilności. Bo każdy kto chce się rozwijać i osiągać więcej, powinien mieć przynajmniej podstawową wizję tego, jak chce, żeby wyglądała jego przyszłość.

Planowanie podróży może skończyć się rozczarowaniem ale sprawia też, że mamy na co czekać. Daje nam nadzieję – takie małe światełko w tunelu… więc dobrze niech będzie weekend w czerwcu. Zaplanowane, zarezerwowane, czekamy z niecierpliwością :-)

A Wy co o tym myślicie?

Czy warto planować w tych niepewnych czasach?

Czy lepiej odłożyć na półkę z napisem: „Do realizacji w bliżej nieokreślonej przyszłości”.