Marzenia – małe i większe, te możliwe do spełnienia i te nierealne. Są odzwierciedleniem naszych skrytych pragnień, odpowiadają nam na pytanie, czego tak naprawdę chcemy od życia, co jest dla nas ważne. Pokazują, w jaką stronę powinniśmy iść, aby znaleźć szczęście.
Skupianie się na swoich marzeniach jest przyjemne, pozwala oderwać się od rzeczywistości, uspokaja, relaksuje, poprawia nam samopoczucie. Oddawanie się marzeniom jest więc doskonałym lekiem na chandrę ale i nieśmiałość. W marzeniach bowiem możemy być kimkolwiek chcemy, mieć wielkie moce i robić wspaniałe rzeczy.
Problem pojawia się gdy przychodzi do ich realizacji. Okazuje się że większość z nich pęka jak bańka mydlana. Coś nam je kradnie, coś zabiera. Zanim zdążymy je urzeczywistnić.
Dlaczego nic z tym nie robimy? Dlaczego tak rzadko podejmujemy walkę o własne marzenia? Co je niszczy?
Dlaczego nic z tym nie robimy? Dlaczego tak rzadko podejmujemy walkę o własne marzenia? Co je niszczy?
Strach
Jest niewidoczny gołym okiem, czasem tylko ściska żołądek lub gardło. Niektórzy mówią że ma wielkie oczy, inni że w ogóle go nie ma, że nie istnieje naprawdę, że pojawia się tylko w myślach o przyszłości.
Niektórzy uważają, że słowo „FEAR” (strach po angielsku) jest skrótem od „False Evidence Acting Real” (Fałszywego Dowodu Udającego Prawdziwy).
Czy strach jest tylko wytworem wyobraźni?
Przecież wydaje się tak realny gdy siedzi na ramieniu i szepcze do ucha: Nie możesz tego zrobić – boisz się spróbować – boisz się że nie potrafisz – boisz się opinii innych – boisz się porażki
Czego się naprawdę boisz? Co byś zrobił dziś, jutro, za tydzień gdybyś się nie bał? Gdzie jest prawdziwy, naturalny strach przed tym co ci rzeczywiście grozi a gdzie strach urojony, którym pompuje cię otaczający świat?
*****
„Strach będzie twoim wrogiem tylko wtedy, gdy na to pozwolisz. Zbyt silny strach może paraliżować. Zbyt mały strach rodzi arogancje.”
– Sabaa Tahir
*****
Strach jako instynkt działa na naszą korzyść. Może nawet w niektórych sytuacjach zagrożenia uratować nam życie. Niestety strach może też być naszym najgorszym wrogiem.
„Nie biegaj, bo wpadniesz pod konie. Nie biegaj, bo się spocisz. Nie biegaj, bo się zabłocisz. Nie biegaj, bo mnie głowa boli” (…) I cała potworna maszyna pracuje długie lata, by kruszyć wolę, miąć energię, spalać siłę dziecka na swąd.” – Janusz Korczak
Już od najmłodszych lat jesteśmy bombardowani seriami ostrzeżeń, które to uczą nas żeby się bać. Więc się posłusznie boimy. Tego, żeby nie utyć, nie zachorować, nie paść ofiarą przemocy, nie ośmieszyć się, nie ponieść porażki.
Mam wrażenie, że dziś boimy się bardziej niż nasi przodkowie w czasach pierwotnych. Oni mieli przed sobą proste wybory: zjeść lub zostać zjedzonym, zabić kogoś i przeżyć bądź odwrotnie. Nas, sytych i bogatych, zjada strach.
Strach przed nieznanym
Niby chcesz coś zmienić w swoim życiu, narzekasz na obecną sytuację, przeszkadzają stare nawyki, a jednak stoisz w miejscu. Wystarczy tylko zrobić ten pierwszy krok w przód, a jednak coś Cię powstrzymuje. Strach przed zmianą? Strach przed nieznanym?
Nasze wybory, przekonania, decyzje często zabarwione są strachem. Robimy rzeczy, które są rozsądne, które należy robić, a nie koniecznie te, które odzwierciedlają nasze marzenia. Boimy się realizować nasze cele bo zmiany oznaczają opuszczenie strefy komfortu. Chociaż dana sytuacja nam nie odpowiada, to jest ona dla nas przewidywalna i bezpieczna.
I być może w tej chwili, w tej przestrzeni jest Ci źle, ale to jest „źle”, które jest znajome. Dla Twojej podświadomości to jest właśnie strefa komfortu. Zmiana oznaczałaby krok w nieznane. Bardzo często wiec gdy chcemy coś zmienić w naszym życiu, zaczynają pojawiać się wątpliwości i obawy. Intensyfikują się wewnętrzne głosy, brak wiary w siebie i chęć powrotu do tego co jest bezpieczne. Wtedy to najczęściej robimy krok w tył i rezygnujemy z marzeń.
Z tego strachu, niepokoju, troski i wątpliwości często też przyjmujemy postawę, która stawia doskonałość wykonywanych czynności na najwyższym miejscu.
Perfekcjonizm
Współczesny świat wspiera perfekcjonizm. Oszałamiające tempo życia, powszechnie panująca konkurencja i rywalizacja wykluczają jakikolwiek błąd, wzmacniają precyzję, skuteczność i efektywność. Społeczeństwo jednomyślnie hoduje pokolenie robotów – nadludzi, którzy od poczęcia mają obowiązek mieć niezmienny pomysł na życie i skrupulatnie zaplanowaną ścieżkę kariery. Nie ma miejsca na improwizację, autentyczność czy spontaniczność – wszystko musi być dokładnie zaplanowane, przewidziane, policzone, zaszufladkowane i surowo ocenione.
Rodzina sumiennie realizuje wymagania współczesności. Dziecko ma być udoskonaloną wersją rodziców, ma obowiązek zrealizować wszystkie ich niezrealizowane plany, marzenia i aspiracje. Szkoła nie toleruje inności, indywidualizmu, ujawniania uczuć, własnych przemyśleń czy buntu. Każdy błąd jest surowo oceniany. Cena za wyłamanie się z tego systemu jest bardzo wysoka – oznacza krytykę, dewaluację i bycie wykluczonym, skazanie na życie poza nawiasem. Im mniej hojnie obdarzyła cię natura: nie dała doskonałego zdrowia, nieskazitelnej urody, odporności stali czy żelaznych nerwów, tym bardziej musisz wyrabiać w sobie perfekcyjne nawyki, bo inaczej zginiesz, świat cię nie zauważy, a bliscy wycofają miłość i akceptację.
Dążenie do perfekcji niszy nasze marzenia i nasz zapał do pracy. Często podejmując jakieś wyzwanie ciągle poprawiamy i ulepszamy. Zawsze uważamy, że nie jest wystarczająco dobrze. W efekcie odpuszczamy i rezygnujemy z marzeń, bo wierzymy, że coś może być “idealniejsze.”
Walka ze zgubnym perfekcjonizmem zaczyna się od przezwyciężenia lęku przed nieprzewidywalnością życia. Pogodzenia się z faktem, że wcale nie musisz być doskonały. I zaufania, że kiedy odpuścisz kontrolę nad światem, on się nie rozpadnie, a ty nie znikniesz.
Brak pewności siebie
To kolejna sprawa, przez którą nie realizujemy swoich marzeń. Samoakceptacja jest bardzo ważna. Jej brak prowadzi do tego, że nie jesteśmy pewni siebie, swoich umiejętności, wiedzy. Nie podejmujemy ryzyka i “nie wychylamy się za bardzo.” Czasem naprawdę tak niewiele potrzeba, żeby osiągnąć cel. Jednak najpierw musi być nasza wewnętrzna akceptacja siebie. Wtedy łatwiej zniesiemy porażki, zaakceptujemy drobne uchybienia, a przede wszystkim odważymy się realizować swoje marzenia.
*****
„Nie bój się podejmować odważnych decyzji. Strach i wątpliwości zabiły więcej marzeń i celów, niż porażka kiedykolwiek zdoła.”
– Autor nieznany
*****
Strach przed opinia innych
Nie jesteśmy samotna wyspą. Jesteśmy częścią świata i częścią naszych relacji z innymi ludźmi. Każda zmiana powoduje jakąś reakcje otoczenia. Nie zawsze spotykamy się z akceptacją. Gdy następuje opór, czy sprzeciw zaczynają się odzywać nasze podświadome obawy i na tym mogą zakończyć się nasze próby wprowadzania nowych wartości w naszym życiu.
Skądś to znasz? Masz czasami wrażenie, że pod wpływem czyichś słów Twoja pewność siebie topnieje, a podjęte decyzje zaczynają Ci się wydawać nietrafione? Obawiasz się krytyki albo dezaprobaty? A może lęk przed opinią innych sabotuje Twoje działania?
Jeżeli obawiasz się tego, co ludzie o Tobie pomyślą czy powiedzą i dostosowujesz swoje wypowiedzi lub działanie do ich oczekiwań, pamiętaj że wszystkich i tak nie zadowolisz, a po drodze możesz zagubić siebie. Może się zdarzyć tak, że obawiając się krytyki i wprowadzając modyfikacje zatracisz gdzieś sens tego, co tak naprawdę chciałaś przekazać, a Twoje działania nie przyniosą spodziewanych rezultatów. Poza tym, pamiętaj, że często ile ludzi – tyle opinii. Zaufaj sobie i działaj zgodnie z planem,
*****
„Polecam wam cudowną formułkę na lęk przed tym, co ludzie powiedzą, a brzmi ona: I co z tego? Nic z tego. Za każdym razem okazuje się, że nic z tego. Oni będą gadać – to pewne. Będą gadać tyle, ile trzeba, by się nasycić – nie dłużej. Chodzi o to, by własnym zaangażowaniem nie spowodować, że monolog zamieni się w dialog. Nie wahajcie się użyć własnego życia, by żyć, jak wam się podoba”.
– Kaśka Nosowska
*****
Pod względem realizacji marzeń ludzi można podzielić na dwie kategorie. Są więc ci, którzy dążą do ich urzeczywistnienia i ci, którzy nie robią nic w tym kierunku. Dla tych pierwszych marzenia są motywacją, pobudzają do działania. Każdego dnia myślą oni o tym, co dziś zrobić, aby przybliżyć się do ich spełnienia choć o centymetr. Dla drugiej grupy osób marzenia są czymś smutnym. Wydają się być niezwykle odległym, nieosiągalnym praktycznie celem. No bo zawsze brak czasu, brak wiedzy, kompetencji, brak pieniędzy, brak, brak, brak….
Myślę, że my z Pawłem jesteśmy tak po środku. Od zawsze szukaliśmy swego miejsca w tym świecie. Od pewnego czasu staramy się dążyć do spełniania naszych skrytych pragnień. Stawiamy sobie cele i próbujemy je realizować. Często również spotykamy się z brakiem tego czy owego… Tak też było z budową kampera. Mieliśmy mieszane uczucia. Bardzo tego chcieliśmy – to było pewne, ale wraz z pomysłem pojawiło się wiele pytań. Czy damy rade to zrobić? Czy będziemy potrafili? Skąd wziąć na to pieniądze? Czy vanlife jest dla nas? Czy nie jesteśmy za starzy? A co ludzie powiedzą? :-)
Mimo wszystko podjęliśmy wyzwanie i małymi kroczkami wcielamy w życie nasz plan. Choć nie dostrzegaliśmy od razu wszystkich rozwiązań i możliwości, część z nich pojawiła się po drodze. „Znalazły się” i pieniądze i trochę czasu i odrobinę umiejętności.
A co na to ludzie? Cóż zdawaliśmy sobie sprawę że budowa kampera to nietypowy pomysł. Obawialiśmy się, że znajomi nas wyśmieją, a rodzina będzie chciała nam wybić to z głowy. Baliśmy się że nasze marzenie stopnieje jak zeszłoroczny śnieg. Na szczęście te obawy nas nie powstrzymały ale postanowiliśmy się przed tym zabezpieczyć. Obiecaliśmy sobie że nie powiemy nikomu o naszych planach dopóki nie zmienimy ich w czyny. I tak wszyscy poznali prawdę dopiero, gdy granatowy bus stanął dumnie przed naszym domem.
Reakcja naszych bliskich okazała się niespodziewanie pozytywna i życzliwa, a cała sytuacja pokazała nam że wybieganie myślą w przyszłość bywa konieczne, ale czasami tylko nakręca niepokój. Bo choć wyobrażamy sobie różne scenariusze i tak życie może nas zaskoczyć.
Skup się więc na tym, co tu i teraz. Nie bój się realizować marzeń. Nie bój się zrobić pierwszego kroku. Z autopsji wiem, że to on jest najtrudniejszy. Po nim łatwiej zrobić drugi krok, potem trzeci, czwarty… W końcu nabierzesz rozpędu i zaczniesz biec. Po marzenia.
*****
Oczywiście wierzę, że nie tylko marzycie, ale i realizujecie. Działacie! Jestem ciekawa z czym macie największy problem? Co niszy Wasz zapał?
*****
Pozdrawiam bardzo miło czyta się wasze rozsterki przed podjęciem decyzji o kupieniu Vana i zmianie dotychczasowego trybu życia ale prawdziwa radość to spotkać Was osobiście .Pan Jacek Walkiewicz mówca motywujący też bardzo trafnie określą nasze słabości np.Odwaga puka do drzwi ale nikt tam nie otwiera.Dopuki czegość nie spróbujemy to nie poznamy smaku.
Moim największym problemem jest słowo i czyn JUTRO bo może go już niebyć ,dobrze że nie stosowałem tego słowa w miłości :-) być może niedoczekali byśmy się synów i wnuków .Życzę Wam powrotu do radości z podróżowania odwiedzania nowych miejsc poznawania dobrych ludzi dalszej miłości i radości na co dzień a szczególnie zdrowia
Dziękujemy Marek. Nam również jest mega miło, że mogliśmy się spotkać. Powodzenia w budowie Kasperka i do zobaczenia w trasie.