Ekstremalne temperatury i gwałtowne zjawiska pogodowe, wymieranie kolejnych gatunków zwierząt i roślin, stopniowy zanik źródeł wody pitnej, śmierć setek tysięcy ludzi w wyniku zanieczyszczeń powietrza – oto smutna rzeczywistość naszej planety w XXI wieku. Na szczęście każdy z nas ma na to wpływ, a nasze codzienne wybory mogą uratować Ziemię.
Żyjemy w świecie, w którym ludzie wreszcie kwestionują swój wpływ na środowisko. Dla społeczności „vanlife” oznacza to stawianie trudnych pytań: Czy życie w kamperach jest ekologiczne? Czy vanlife jest przyjazny dla środowiska? Czy vanlife jest bardziej ekologiczny niż życie w mieszkaniu? Niejednokrotnie o tym myśleliśmy. Dziś przy okazji Światowego Dnia Ziemi postanowiliśmy zadać sobie te pytania jeszcze raz.
Zacznę więc od tego, że przeciętny polski dom ma ok 120-150 m2, podczas gdy średnia powierzchnia kampera to 8 m2. Tak, to prawda. Jest to ok 6% wielkości przeciętnego domu. Założę się, że mnóstwo ludzi ma szafy większe niż taki kampervan. Chociaż ta liczba może brzmieć dziwnie, absolutnie kochamy nasz mały domek na kółkach i planeta też go kocha! Chociaż owszem, ma pewien negatywny wpływ na środowisko, to i tak jest o wiele mniejszy niż nawet najbardziej skromny tradycyjny styl życia. Mniejszy ślad domu = mniejszy ślad węglowy.
Podczas gdy niektórzy chcą, abyśmy wierzyli, że vanlife jest tak samo koszmarem dla środowiska, jak posiadanie domu z 5 sypialniami chciałabym najpierw, spojrzeć na jasną stronę, a raczej zrównoważoną stronę vanlife.
Oto kilka przykładów, które pokazują, jak ekologiczny jest i może być vanlife.
- Vanlife tworzy świadomych konsumentów.
Możemy demonizować paliwa kopalne i plastikowe słomki, ile tylko chcemy, ale prawda jest taka, że jednym z największych czynników przyczyniających się do globalnego ocieplenia jest nadmierna konsumpcja.
Doprowadziła ona do zwiększenia produkcji, aby sprostać szalonym wymaganiom oraz do narodzin brudnego przemysłu, takiego jak fast fashion (ruch szybkiej mody), który jest drugim najbrudniejszym przemysłem na świecie zaraz po ropie i węglu.
Kupowanie to nie tylko uzależnienie społeczne; to jest też uzależnienie psychologiczne. Kupowanie faktycznie wyzwala uwalnianie dopaminy, co oznacza, że chcemy więcej. Zakupy to już nie tylko obowiązek, ale na przykład sposób na sobotnie popołudnie.
Ale kiedy twoje zasoby (pieniądze, przestrzeń itp.) są ograniczone, wykorzystujesz je w pełni. W kamperze dosłownie nie ma miejsca, aby nakarmić nawyk zakupów. Jeszcze jedną plastikową butelkę płynu do mycia ciała, którą możesz dodać do kolekcji, łatwo jest kupić, gdy masz miejsce na jej przechowywanie. Kiedy Twój schowek pod prysznic to mała siatkowa torba, nagle ten kompulsywny zakup staje się dużym problemem.
Oprócz miejsca dużym ograniczeniem są również pieniądze, a raczej ich brak. Większość nomadów prowadzi niskobudżetowy tryb życia. W takiej sytuacji nie można pozwolić sobie na kupowanie niepotrzebnych rzeczy czy też wymienianie produktów na nowe. Częściej naprawia się lub odnawia stare przedmioty, a reperowanie nie dość, że jest lepsze dla środowiska, to w dodatku przynosi ogromną satysfakcję.
Jeśli jednak zdarzy się mieć trochę dodatkowej gotówki na wydatki, lepiej wydać ją na doświadczenia, a nie na rzeczy.
- Mniej miejsca, mniej odpadów.
Część świadomego konsumpcjonizmu vanlajferów bierze się z dosłownego braku miejsca na przechowywanie niepotrzebnych rzeczy. A jeśli nie kupujesz dodatkowych rzeczy, nie generujesz dużo odpadów.
Oprócz tego, że nie kupujemy tanich, śmieciowych przedmiotów, które psują się i są wyrzucane, jesteśmy świadomi ilości wytwarzanych przez nas śmieci. W kamperze nie ma miejsca na odkładanie śmieci (których łatwo się pozbyć) i recyklingu (co jest znacznie trudniejsze, w zależności od tego, gdzie jesteśmy).
Mieszkając w mieszkaniu ze śmietnikami przy krawężniku i usługami recyklingu, łatwiej po prostu beztrosko kupować rzeczy w kartonowych pudełkach i plastikowych torbach i wyrzucać je do kosza.
- Woda jest cenna, więc jej nie marnujemy.
Z danych GUS wynika, że w ciągu doby zużywamy około 100 litrów wody na osobę, z czego sporą część przy samym myciu zębów. Co więcej, kurczą się naturalne zasoby wody pitnej. Jej ilość w Polsce jest porównywalna do Egiptu, co daje nam przedostatnie miejsce w Europie – za nami jest tylko Hiszpania.
Oszczędzanie wody to ogromne wyzwanie dla każdego vanlifera. Zbiorniki mają ograniczoną pojemność (w naszym kamperze mamy 75l), co kilka dni trzeba je uzupełniać. Do tego trzeba znaleźć miejsce z którego wodę można pobrać. Niejednokrotnie bywa to kłopotliwe, szczególnie gdy chce się parkować z dala od cywilizacji. Woda jest łatwa do zmarnowania, dopóki nie będziesz musiał o tym pamiętać. Gdy chcesz uniknąć częstego napełniania, szybko uczysz się świadomego zużycia.
- Slow life (powolne życie) oznacza dosłownie powolne życie!
Kiedy mieszkasz w kamperze, a paliwo jest jednym z twoich największych miesięcznych wydatków, oszczędność paliwa ma znaczenie dla portfela. Przypadkowo ma to również znaczenie dla planety.
Nie da się tego obejść, emisje kampervana będą stanowić największy procent śladu węglowego pozostawionego przez vanlife. Chociaż nie można zaprzeczyć, że zarówno stare VW, jak i komercyjne nowoczesne samochody dostawcze są bestiami wyrzucającymi CO2, istnieją sposoby na drastyczne zmniejszenie tego śladu węglowego. Jednym z nich jest spokojna, powolna jazda.
- Bardzo poważnie podchodzimy do „nie zostawiania śladów”.
Przestrzeganie zasad „urlopu bez śladu” jest w pewnym sensie kodeksem honorowym wśród vanliferów. W końcu to właśnie pozwala zatrzymywać się na parkingach bez śmieci. Oto złota zasada vanlife: posprzątaj miejscówkę, gdy zostawiasz ją następnej osobie, tak jak chcesz, aby została ona dla Ciebie wyczyszczona.
Ponadto dbanie o czystość miejscówek sprawia, że są one otwarte. Jeśli zaczniemy je niszczyć, wkrótce zostaną one zamknięte lub oznaczone znakiem „Zakaz parkowania w nocy”.
- Energia słoneczna to sposób na życie.
Jeśli zobaczysz kampera i spojrzysz wystarczająco uważnie, zobaczysz również subtelne, gładkie krawędzie panelu słonecznego ukrywającego się na nim.
Solar to najwygodniejszy i najbardziej efektywny kosztowo sposób na zapewnienie prądu w kamperze poza siecią. Nie wystarczy do zasilania urządzeń o dużym poborze mocy (takich jak kuchenka indukcyjna) lub wielu rzeczy naraz, ale wystarczy do zasilania osobistej elektroniki.
Wszystko to bez użycia ani jednego wata nieodnawialnej energii.
- Podróże drogowe prowadzą do lokalnego wsparcia.
Być może jednym z najważniejszych sposobów, który uważamy za bardziej ekologiczny niż życie tradycyjne, jest tendencja do wspierania lokalnych biznesów i gospodarek. Życie koczownicze sprawia, że jesteś w dużym stopniu zależny od bezpośrednich obszarów lokalnych przez zazwyczaj krótkie okresy czasu. Nie możesz zamówić zakupów w ramach subskrypcji przez Amazon, gdy przemieszczasz się z miasta do miasta. Mniej przesyłek, oznacza mniejszą emisję dwutlenku węgla.
W rzeczywistości, kupując lokalnie żywność, zapobiegamy emisji dwutlenku węgla odpowiadającej 1000 mil jazdy. Ponadto nie oddamy naszych pieniędzy gigantycznym bezdusznym korporacjom i tym samym nie oddamy głosu za niezrównoważonymi praktykami biznesowymi.
Oprócz wzmacniania ekonomii miejsc, w których tymczasowo zamieszkujemy (dzięki czemu te społeczności są bardziej skłonne do wspierania przyjaznego środowiska vanlife), eliminujemy również potrzebę transportu morskiego i wspieramy etyczne rolnictwo ekologiczne.
Czy vanlife to obraz ekologicznego życia?
Nie ma mowy. Ale poza życiem w społeczności zero waste ze 100% redukcją emisji dwutlenku węgla, żaden styl życia nie jest całkowicie ekologiczny. Ruch vanlife może i powinien zawsze dążyć do większej odpowiedzialności za środowisko, ale w porównaniu do życia stacjonarnego, już nieźle sobie z tym radzi.
Jeśli więc kochasz naturę i chcesz zacząć żyć w sposób bardziej przyjazny środowisku, wskocz do kampera i w naturalny sposób przejdź na bardziej ekologiczny styl życia.
Zostaw komentarz